Najnowsze wpisy


gru 18 2009 14t0d
Komentarze: 2

no. tym razem siadłam tu bez konkretnego celu na oku. nie, nie pierwszy raz, ale czemu by nie miało zabrzmieć, jakbym przeważnie robiła wszystko w sposób przemyślany, ładny i pachnący, ba, błyszczący się jak psu jaja.

pewnie dlatego, że przeważnie tego nie robię.

ostatnio w ogole coraz mniej myślę, coraz więcej się prztykamy z Potworem, bo ja mam jazdy, on ma jazdy i ogólnie robi się niezła mieszanka. ja się trochę zegoiściłam, a on z dobrocią popuścił. poza tym nie potrafię sobie poradzić, bo widzę ile jest rzeczy wokół do zrobienia, a wiem że Potwór ich za mnie nie zrobi, Mama bardzo chętnie pewnie, ale to mnie będzie więcej nerwów kosztować niż wdzięczności.

a ja dalej większość dnia jednak w wyrze spędzam, choć nosi mnie od wczoraj, więc tak w sumie trochę luzu sobie daję, mam nadzieję, że żałować szkrabie nie będę i też lubisz jak czasem jednak wstanę  i trochę bodźców ruchowych Ci dostarczę. no, ale w każdym razie do wizyty u gin, przed którą mam nadzieję nic się nie wydarzy, czyli do 28ego, siedzonko w domu. może i dobrze, bo sądząc po obserwacji przezoknowej na pół zgiętych z zimna ludzi, może nie warto się zapuszczać dalej niż do listonosza. a z drugiej strony tak by człowiek chciał poczuć trochę tych świąt.. przykre że głównie w sklepach, no ale szczerze mówiąc - też.

ale nic. mamy w końcu inny priorytet. oj, a ma już pewnie z 7cm^^

kadara : :
gru 13 2009 13t2dz
Komentarze: 1

nie ma to jak z rana wstać, zrobić siku, przejść kawałek, by poczuć zakwasy  w pośladkach (? też nie wiem skąd one tam), zasiąść i wpierniczać pierniki. bo co. bo niedziela.

 

wystraszyłeś mnie szkrabie po raz enty, kiedy kilka dni temu pojawiła się krew i wymusiła na mnie kolejny atak paniki, których przez te ostatnie tygodnie było już sporo. buntuj się, buntuj szkrabie, ale to Ty będziesz chyba najbardziej znerwicowanym hipochondrycznym brzdącem jakiego świat nosił.

narazie nosze Cię ja i dochodzę do wniosku, że chyba nie doczekam się dnia ani nawet godziny kiedy z ulgą będę mogła stwierdzić, że teraz to już tylko z górki i nic złego nie może się stać. dopiero co takie założenie założyłam skończywszy 12 tydzień i co. i na drugi dzień panika. więc lepiej założenie odłożyć i na dobre uzbroić się w cierpliwość.

 

u szefa nie byłam, cykorstwo i lenistwo. wyślę im L4 z kartką na święta, może wystarczy. wiem, jestem okropna. będziesz też przekrętem. i maniakiem playstation (sądząc po ilości spędzonego z nim czasu) i lekarzem (nadrobić wszystkie sezony house'a w pare tyg nie bagatelka ^^)

 

ach, tak bym chciała jakoś żyć bardziej lajtowo i móc się nie martwić o nic. móc się kurka cieszyć.. a tak leżę 22h/dobę i potem mam zakwasy w pośladach. nie czuję satysfakcji z takich wyczynów. ale jeśli to ma sprawić, że będzie ok - niech będzie.

 

a jest tyle do sprzątania kurde no... i nic ruszyć nie mogę. i wszystko sama bym chciała. Potwór przemęczony w łożu spoczywa i tak śpi od 20 wczoraj. już mi głupio mówić mu co by mógł jeszcze zrobić. tym bardziej, że traci oj traci cierpliwość. a myślę, że może mu się jeszcze przydać.

 

tak jak jeszcze tydzień temu marzyłam już o świętach, pierwszy raz od lat.. tak dziś się boję co będzie jeszcze dzisiaj i nawet myśleć nie daję rady w przód.i nienawidzę chodzić siku.

 

kadara : :
gru 08 2009 12t4dz
Komentarze: 2

ok, zaczynamy.

mamy dziś szkrabie 12t4dz. możemy mówić o sobie głośno i się nie bać o 2 kroki za dużo, gdy idę na około do toalety. nie możemy skakać z radości ale możemy błogo się uśmiechać i robić zawiasowy gap w ścianę, bo co. bo możemy :)) czuję Ciebie bezpieczniej.

 

wczoraj pierwszy raz napadło mnie na kiszonki. ach :) po słoiku ogórców, z których Potwór wyjadł może 3, a my resztę + wydudnienie całej zawartości pitnej pozostałej, trudno mi myśleć o czymkolwiek innym. może dlatego, że wciąż czuję przemęczenie jelit, bo musiały wczoraj przeżyć istne apogeum, a może dlatego że na samo wspomnienie tego smaku nie nadąża z przełykaniem śliny i obmyślaniem nikczemnego planu powtórki tego czynu i dziś wieczorem.

 

poza tym, nie licząc weekendowego szału za grysikiem z truskawkowym syropem, dokładnie takim jaki serwowali w przedszkolu 20lat temu, nie odnotowałam żadnych zachcianek w ostatnich 4 dniach. fakt faktem, smaczki to chyba najwyraźniejszy objaw stanu w jakim się znajdujemy, bo wymiotów, nudności, zgagi, a nawet bólu piersi prawie że brak. za to przybyło nam 5,5 kg i jak na 12tyg to wyglądamy już dosyć konkretnie. nie, nie będę się martwić jak to zrzucę później, bo przecież będę to robić później. poza tym martwienie się i ogólnie histerie źle na nas działają,a  ostatnio i tak ich przybywa, bo do płaczu, krzyku, awantury i w ogóle totalnie spieprzonego wieczoru doprowadzają mnie coraz błahsze wybryki słowne Potwora. a i on jakoś mniej cierpliwy się zrobił, czyżby miał już dosyć? to będzie się musiał jeszcze pomęczyć ;p

 

do wczoraj byłam przekonana szkrabie, że jesteś dziewczynką. czy ten dyndak, który ujrzałam na usg, na którym i tak trudno mi rozpoznać cokolwiek nie licząc Twojej ogromnej średnio proporcjonalnej do reszty głowy, to dyndak z prawdziwego zdarzenia, czy kość ogonowa;>?

 

ach, idę spać. trudno mi się siedzi dłużej przy kompie niż godzinę, bo po leżących tylu tygodniach, mimo że mamy pozwolenie na bardziej lajtowy tryb życia - ciało zapomniało jak to jest. poza tym przysypiam. i poza tym mam stresa, bo czeka mnie dziś wizyta w pracy, zawiezienie kolejnego L4 i w ogóle pozbieranie swoich rzeczy (w tym kubka, w którym boję się pomyśleć co już się wyhodowało)... nie wiem jak szefowi to powiedzieć, że nie wrócę. nie dość że po znajomości załatwiona, to przechodziłam do tej pracy 4mies, nie wiele zrobiłam i taki numer. wpadeczko Ty nasza ;p ale jesteś szkrabie najważniejszy. choć źle się z tą sytuacją czuję, wiem że muszę to zwyczajnie olać. przynajmniej póki co.

 

kadara : :